Oskarżone za fotografowanie się z wcześniakami

Oskarżone za fotografowanie się z wcześniakami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po trwającym półtora roku śledztwie, prokuratura skierowała w poniedziałek do sądu akt oskarżenia przeciwko dwóm pielęgniarkom z katowickiego szpitala, które jesienią 2005 r. na nocnym dyżurze fotografowały się z wyjętymi z inkubatora wcześniakami. Kobietom grozi do 5 lat więzienia.

O skierowaniu do Sądu Rejonowego Katowice-Zachód aktu oskarżenia w tej sprawie poinformowała w poniedziałek PAP wiceszefowa prokuratury Katowice Centrum-Zachód, prokurator Beata Woźniak-Tuszyńska. Zaznaczyła, że wysłanie aktu oskarżenia było możliwe po akceptacji Prokuratury Okręgowej w Katowicach, która nadzorowała czynności w tej sprawie.

Pielęgniarki odpowiedzą przed sądem za zmuszanie dzieci do określonych zachowań, czego efektem było narażenie ich na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub uszczerbku na zdrowiu. Kobiety nie przyznały się do zarzutów, choć nie negują, że zdarzenie miało miejsce. Jednak, ich zdaniem, swoim zachowaniem nie naraziły one życia i zdrowia dzieci. Wcześniej jedna z podejrzanych przyznawała się do zarzutu i chciała dobrowolnie poddać się karze, potem zmieniła zdanie.

Woźniak-Tuszyńska przyznała, że opinie biegłych nie do końca ujmują ocenę wpływu zachowania pielęgniarek na zdrowie dzieci tak, jak zawarto to w akcie oskarżenia, jednak cały zebrany w tej sprawie materiał dowodowy pozwala na sformułowanie takich oskarżeń.

Prokuratura zastrzega, że późniejsza śmierć jednego z dzieci, będących na zdjęciach, nie była efektem zachowania pielęgniarek, co dowiodły zlecone ekspertyzy. Sekcja zwłok małego Mateusza wykazała na liczne przyczyny śmierci chłopczyka, który urodził się pod koniec 6. miesiąca ciąży z wieloma wadami, od razu w bardzo ciężkim stanie.

Drugie dziecko ze zdjęć, Paulina, żyje i jest w dobrej kondycji. To ona na jednym ze zdjęć była w kieszeni pielęgniarskiego fartucha. Miała wtedy niespełna miesiąc. Urodziła się 11 sierpnia 2005 r., ważyła 680 gramów.

Opublikowane jesienią 2005 roku w prasie zdjęcia, na których pielęgniarki trzymają dwa niespełna kilogramowe wcześniaki, wkładając jedno z dzieci do kieszeni fartucha, zaszokowały opinię publiczną. Pielęgniarki tłumaczyły, że sfotografowały się z dziećmi na pamiątkę, chcąc pokazać rodzinie, jakimi maluchami się opiekują. Jedna z podejrzanych wyjaśniała, że zdjęcia zrobiono podczas rutynowego ważenia dzieci. Krótko po opublikowaniu zdjęć prokuratura zarzuciła im narażenie wcześniaków na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.

Śledztwo w tej sprawie trwało półtora roku, m.in. z powodu konieczności zlecenia wielu ekspertyz biegłym. Wcześniej, drogą badań antropologicznych, ustalono tożsamość dzieci. Pielęgniarki bowiem nie były w stanie powiedzieć, które to wcześniaki. Na podstawie grafików dyżurów szpitalu ustalono dziewięcioro dzieci, z których dopiero biegli, analizując fotografie, wybrali właściwe.

Obie pielęgniarki, 33-letnia dziś Beata K. i 30-letnia Karina F., zostały także zwolnione z pracy - najpierw dyscyplinarnie, potem jednak dyrekcja szpitala zgodziła się, aby odeszły za porozumieniem stron. Przeprowadzone po zdarzeniu kontrole w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach pokazały m.in. konieczność zwiększenia nadzoru nad personelem w godzinach nocnych. Było również kilka zaleceń organizacyjnych, które dyrekcja szpitala wdrożyła.

Obrona oskarżonych nie zgadza się z argumentami prokuratury, podważając szczególnie zarzut dotyczący zmuszania noworodków, które z natury są zdane na opiekę dorosłych, do określonych zachowań. W przypadku tak małych dzieci obrońcy uważają to za chybiony zarzut. Argumentują również, że nie ma żadnych dowodów na to, iż zachowanie pielęgniarek mogło pogorszyć stan zdrowia małych pacjentów.

pap, ss